Aktualności

Prof. dr hab. med. dr h.c. mult. Franciszek Kokot — wspomnienia


W dniu 24. sty­cz­nia 2021 roku zmarł w wieku 92 lat Pan Pro­fe­sor Fran­ciszek Kokot mój nauczy­ciel i men­tor. Pozostaw­ił po sobie ogrom­ny dorobek naukowy, rzeszę swoich uczniów, ale przede tysiące pac­jen­tów, których zdi­ag­no­zował i wyleczył. Był jed­nym z najbardziej znanych lekarzy i naukow­ców w Polsce, pio­nierem nowoczes­nej diag­nos­ty­ki w chorobach wewnętrznych, nefrol­ogii i endokrynologii. Z jego podręczników więk­szość z nas czer­pała swo­ją wiedzę zarówno w cza­sie studiów jak i przy­go­towu­jąc się do egza­m­inów spec­jal­iza­cyjnych. Podręczni­ki jego autorstwa obe­j­mowały nie tylko choro­by wewnętrzne i nefrol­ogię, ale korzys­tali z nich też lekarze innych spec­jal­noś­ci i diag­noś­ci. Był pio­nierem diag­nos­ty­ki lab­o­ra­to­ryjnej a jego podręcznik „Metody badań lab­o­ra­to­ryjnych stosowanych w klin­ice” wydany po raz pier­wszy w roku 1969 wciąż moż­na znaleźć w lab­o­ra­to­ri­ach w całej Polsce, gdzie wyko­rzysty­wany jest wtedy, gdy zawodzi aparatu­ra wykonu­ją­ca oznaczenia w sposób zau­tomaty­zowany.

Co uczyniło Pana Pro­fe­so­ra Fran­cisz­ka Koko­ta tak wielką postacią we współczes­nej medy­cynie?

Po pier­wsze był naukow­cem, który pozostaw­ił wiel­ki dorobek naukowy lic­zony w tysią­cach opub­likowanych artykułów i zredagowanych praw­ie stu podręcznikach. Był naukow­cem, który otworzył pol­ską medy­cynę na świat w najtrud­niejszych lat­ach dla naszego kra­ju. Dzię­ki współpra­cy i przy­jaźniom jakie potrafił naw­iązać z badacza­mi i lekarza­mi z wielu kra­jów więk­szość z nas, pra­cown­ików jego klini­ki, uzyskała możli­wość odby­cia dłu­goter­mi­nowych zagranicznych stażów naukowych i posz­erzenia warsz­tatu badaw­czego.

Był naukow­cem, entuz­jastą i pasjonatem nau­ki, który potrafił por­wać swoich uczniów do inten­sy­wnej pra­cy. Wyk­sz­tał­cił kilkuset internistów i nefrol­ogów, wypro­mował pon­ad 80 dok­toran­tów, pon­ad 30 habil­i­tan­tów a 14 jego uczniów uzyskało tytuł naukowy pro­fe­so­ra. Jego niezwykły entuz­jazm do pra­cy naukowej towarzyszył mu do koń­ca życia. Pro­fe­sor Jan Duława, mój starszy kole­ga z Klini­ki Nefrol­ogii w Katow­icach wspom­i­nał, że na tydzień przed śmier­cią pod­czas ostat­niej roz­mowy tele­fon­icznej Pro­fe­sor pytał go o artykuł do Medy­cyny Prak­ty­cznej, który właśnie mieli wspól­nie ukończyć pisać.

Pan Pro­fe­sor Kokot wspom­i­nał wielokrot­nie, że uzyskał tak dobre wyk­sz­tałce­nie, dzię­ki wspar­ciu sprzy­ja­ją­cych mu ludzi a zwłaszcza dzię­ki radom swo­jego nauczy­ciela w gim­nazjum w Oleśnie, który przekon­ał go do tego, że powinien wybrać zawód lekarza, pomi­mo, że wykazy­wał doty­chczas nad­prze­ciętne umiejęt­noś­ci w naukach ścisłych. W tam­tym cza­sie, bezpośred­nio po wojnie, ksz­tałce­nie pon­adg­im­naz­jalne było dostęp­ne dla nielicznych. Pan Pro­fe­sor pochodz­ił z ubo­giej rodziny i mógł się uczyć jedynie dzię­ki temu, że równocześnie zara­bi­ał na swo­je utrzy­manie udziela­jąc korepety­cji innym uczniom. Zawsze od tego cza­su pra­cow­ał z inten­sy­wnoś­cią nieosią­gal­ną dla innych. Pra­cow­ał codzi­en­nie w swo­jej Klin­ice od 6 rano do 15 przy sze­roko otwartych drzwiach, a po 15 już samot­nie aż do późnego wiec­zo­ra. Nigdy nie odkładał żad­nej pra­cy na później i każdy z pra­cown­ików Klini­ki po odd­a­niu mu do sprawdzenia swo­jego artykułu czy rozdzi­ału do mono­grafii mógł oczeki­wać, że już następ­nego dnia i to zaraz po poran­nej odpraw­ie zostanie wezwany i każ­da poprawka doko­nana przez Pana Pro­fe­so­ra zostanie szczegółowo z nim omówiona i uza­sad­niona. Podróż pociągiem z Panem Pro­fe­sorem była też zresztą sporym wyzwaniem, gdyż nie moż­na było liczyć na zaję­cie się w cza­sie jazdy roz­mową, czy czy­taniem czegoś spoza medy­cyny. Od razu po wyrusze­niu pociągu ze stacji Pan Pro­fe­sor rozkładał artykuły do sprawdzenia i, chcąc nie chcąc, każdy z nas współ­pasażerów czuł, że nie może robić niczego innego.

Kochał Górny Śląsk i pozostał w nim, cho­ci­aż miał liczne propozy­c­je obję­cia innych stanowisk. W Katow­icach utworzył jed­ną w pier­wszą w kra­ju Klinik Nefrol­ogii, która kierował przez pon­ad trzy dekady aż do osiąg­nię­cia wieku emery­tal­nego w 2000 roku. Cieszył się wielkim uznaniem, Śląsk go doce­ni­ał, szanował i szczy­cił się nim. Taką pozy­cję osiągnął nie tylko poprzez swo­je naukowe osiąg­nię­cia, ale przede wszys­tkim poprzez to, że był wybit­nym klin­i­cys­tą. Przy klin­ice w Katow­icach stworzył lab­o­ra­to­ri­um diag­nos­ty­czne, w którym wprowadz­ił pio­nier­skie oznacza­nia hor­monów meto­da­mi radioizo­topowy­mi. Od wiz­y­ty w lab­o­ra­to­ri­um rozpoczy­nał zresztą każdy dzień pra­cy i go kończył. Dzię­ki możli­woś­ciom diag­nos­ty­cznym do klini­ki Prof. Koko­ta w Katow­icach trafi­ali najtrud­niejsi do diag­nos­ty­ki pac­jen­ci i tu najczęś­ciej dopiero uzyski­wali rozpoz­nanie swo­jej choro­by. Pro­fe­sor Kokot trak­towany był w medy­cynie jako lekarz, do której kieru­je się chorego, które­mu nigdzie indziej nie udało się pomóc. Sława Pro­fe­so­ra i kierowanej przez niego klini­ki nie wynikała jed­nak tylko z dostęp­noś­ci nowych metod diag­nos­ty­cznych, ale przede ze wspani­ałego kon­tak­tu jaki miał z pac­jen­ta­mi i jego zaan­gażowa­nia w pracę lekarską. Pan Pro­fe­sor wykazy­wał zawsze cier­pli­wość i miał czas dla pac­jen­tów, nie spieszył się, nie pospieszał też chorych, był uważnym słuchaczem. Był osobą spoko­jną i niezwyk­le sku­pi­oną na chorym, a to dawało pac­jen­tom poczu­cie bez­pieczeńst­wa.

Prof. Kokot był jed­nym z pio­nierów dial­i­zoter­apii i przeszczepi­a­nia nerek i wątro­by. Jego ważnym osiąg­nię­ciem było zor­ga­ni­zowanie ośrod­ka badaw­czego w szpi­talu sana­to­ryjnym w Wysowej w Beskidzie Niskim. Tam też pow­stał w lat­ach 90-tych pier­wszy w kra­ju ośrodek sana­to­ryjny dla dial­i­zowanych pac­jen­tów, dając tym wcześniej przy­wiązanym tylko do jed­nego ośrod­ka dial­iz chorym szanse na 3‑tygodniowy wypoczynek w pięknym miejs­cu.

Jaki był Pan Pro­fe­sor Kokot dla swoich wychowanków? Oczy­wiś­cie, wyma­ga­ją­cy, ale nie w trady­cyjnym znacze­niu. Pro­fe­sor potrafił wydobyć z każdego to, na co było go stać mierząc każdego dokład­nie miarą jego możli­woś­ci. Wiedzi­ał dokład­nie ile od każdego moż­na wyma­gać i tyle tylko wyma­gał. Dawało to nam poczu­cie spoko­jnej i sta­bil­nej pra­cy, bez niezdrowego „wyś­cigu”. Jak kiedyś powiedzi­ał „nigdy nie wyma­gałem od swoich uczniów, aby pra­cow­ali więcej niż ja sam”. Każdego swo­jego ucz­nia potrafił nauczyć sys­tem­aty­cznoś­ci, pra­cow­itoś­ci i zaszczepił w nim kult pra­cy i umiejęt­ność entuz­jasty­cznego zdoby­wa­nia wiedzy.

W Klin­ice mogliśmy siedzieć cały­mi dni­a­mi i pra­cow­ać, mogliśmy prowadz­ić bada­nia naukowe, nie mieliśmy właś­ci­wie żad­nych przeszkód finan­sowych i orga­ni­za­cyjnych do real­iza­cji swoich pro­jek­tów, jeśli tylko potrafil­iśmy je pre­cyzyjnie uza­sad­nić.

Pan Pro­fe­sor Kokot był też niezwyk­le życ­zli­wy dla naszych rodzin, czuliśmy jego wspar­cie, zawsze intere­sował się naszy­mi rodzi­ca­mi, prob­le­ma­mi i sukce­sa­mi naszych dzieci. Dawno temu na wcza­sach moi teś­ciowie mieli okazję siedzieć przy jed­nym stole z Panem Pro­fe­sorem, moje dzieci bie­gały i prz­ery­wały roz­mowę, ale Pro­fe­sor z uśmiechem powiedzi­ał, że tak młodym ludziom trze­ba dać swo­bodę i poz­wolić im porządz­ić, aby same przekon­ały się o skutkach swoich decyzji.

Jestem bard­zo wdz­ięczny Panu Pro­fe­sorowi za wspar­cie, życ­zli­wość i, że mogłem pra­cow­ać przez 12 pier­wszych lat swo­jej pra­cy zawodowej w tak przy­jaznym miejs­cu w jego Klin­ice w Katow­icach i prze­nieść potem to, co się nauczyłem do naszej uczel­ni w Łodzi.

Pan Pro­fe­sor Kokot w 2004 roku otrzy­mał hon­orowy tytuł dok­to­ra naszego Uni­w­er­syte­tu Medy­cznego, który sobie bard­zo cenił. Wielokrot­nie był zapraszany z wykłada­mi do Łodzi, gdzie zawsze witały go tłumy słuchaczy. Po każdym wykładzie miał zarez­er­wowany czas na dyskusję, odpowiadał, zgod­nie ze swo­ją żelazną zasadą, na każde zadane przez uczest­ników pytanie. Byłem zaszczy­cony, że w 2016 roku przyjął moje zaprosze­nie do udzi­ału w 12. Zjeździe Pol­skiego Towarzyst­wa Nefro­l­og­icznego w Łodzi, gdzie przed­staw­ił postępy w zaburzeni­ach gospo­dar­ki wod­no-elek­troli­towej orga­niz­mu, tem­at, który zawsze był jed­nym z jego najbardziej ulu­bionych.

Pro­fe­sor Fran­ciszek Kokot został pochowany w dniu 30.01.2021 roku na cmen­tarzu w Zabrzu-Rokit­ni­cy. Pośmiert­nie został odz­nac­zony najwyższym pol­skim odz­nacze­niem Orderem Orła Białego.

Autor: Prof. n. med. Michał Now­ic­ki, Kierown­ik Klini­ki Nefrol­ogii, Hiperten­sjologii i Trans­plan­tologii Nerek Uni­w­er­syte­tu Medy­cznego w Łodzi

Prof. Fran­ciszek Kokot i Prof. Kaz­imierz Trz­nadel pod­czas uroczys­toś­ci inau­gu­racji 12. Zjaz­du Pol­skiego Towarzyst­wa Nefro­l­og­icznego w 2016 roku w Łodzi

Prof. Fran­ciszek Kokot i autor niniejszych wspom­nień pod­czas uroczys­toś­ci z okazji 80. urodzin Pro­fe­so­ra w 2009 roku

Prof. Fran­ciszek Kokot pod­czas uroczys­toś­ci nada­nia tytułu Dok­to­ra Hon­oris Causa Uni­w­er­syte­tu Medy­cznego w Łodzi w roku 2004

Prof. Fran­ciszek Kokot w swoim gabinecie na tle manuskryp­tów swo­jego autorstwa przy­go­towywanych do druku

  • Opublikowano: 3 lutego 2021
Podziel się na:
godło Polski

Uni­w­er­sytet Medy­czny w Łodzi
Ale­ja T. Koś­ciusz­ki 4
90–419 Łódź
NIP 7251843739
REGON 473073308

Zna­jdź nas!

BIP