Relacje z wyjazdów studentów — STUDIA

Nowy Sad

ERASMUS w NOWYM SADZIE

„W Nowym Sadzie w Ser­bii spędz­iłam semes­tr let­ni piątego roku. Był to moja jedy­na wymi­ana zagranicz­na w cza­sie studiów i z per­spek­ty­wy cza­su żału­ję, że wcześniej nie intere­sowałam się pro­gramem Eras­mus, ale jed­nocześnie bard­zo się cieszę, że udało mi się wyjechać cho­ci­aż na pół roku. Ser­bia, w opinii mojej rodziny i kolegów, była dość niety­powym wręcz egzo­ty­cznym kierunk­iem na wymi­anę, co dla mnie było dodatkową motywacją do wyjaz­du. Do Nowego Sadu przy­jechałam włas­nym samo­cho­dem co poz­woliło mi na łatwe zwiedzanie innych częś­ci kra­ju (Bel­grad, Nisz, Park Nar­o­dowy Der­dap, Tara, Frush­ka Gora). Zagraniczni stu­den­ci nie mieli możli­woś­ci zak­wa­terowa­nia w akademiku, ale nie miałam więk­szych prob­lemów ze znalezie­niem mieszka­nia. Na początku przez aplikację Airbnb, a potem przez poz­nanych Ser­bów. Mogę bard­zo pole­cić moje miejsce gdyż właś­ci­ciele byli uczyn­ni i bezprob­le­mowi oraz zna­j­dowało się ono niecałe 2 kilo­m­e­try od wydzi­ału lekarskiego i miało świet­ną komu­nikację auto­bu­sową do cen­trum mias­ta czy nad rzekę. Pro­gramy studiów na V roku na uni­w­er­syte­cie w Łodzi i w Nowym Sadzie były bard­zo zbliżone co poz­woliło mi na łatwe dopa­sowanie planu zajęć i zal­iczeń. Poziom  przed­miotów i egza­m­inów w Ser­bii uważam za podob­ny do łódzkiego. Serb­scy pro­fe­sorowie byli niezwyk­le przy­jaźni i pomoc­ni, świet­nie mówią­cy po ang­iel­sku, częs­to po stu­di­ach lub stażach w Stanach Zjed­noc­zonych lub zachod­niej Europie. Bard­zo podobało mi się ich indy­wid­u­alne pode­jś­cie do stu­den­ta – wynika­jące między inny­mi z małej licz­by osób na roku na Eng­lish divi­sion – około 25 – co było ogrom­nym atutem. Na uni­w­er­syte­cie ist­ni­ała również możli­wość nau­ki języ­ka serb­skiego. Mias­to jest zróżni­cow­ane, wielokul­tur­owe i stu­denck­ie (ok 40 tys stu­den­tów). Zro­biło na mnie bard­zo pozy­ty­wne wraże­nie. Czułam się w nim dobrze i bez­piecznie. Jest w nim wiele ciekawych miejsc takich jak pięknie wyre­mon­towany główny plac i odchodzące od niego ulice, dep­tak nad Duna­jem, plaża i oczy­wiś­cie, jed­na z najwięk­szych atrakcji, ogrom­na twierdza Petrovaradin. Życie stu­denck­ie również było uroz­maicone i ciekawe. Dzi­ała­ją­cy na miejs­cu lokalny odd­zi­ał Eras­mus Stu­dent Net­work spisał się doskonale orga­nizu­jąc roz­maite spotka­nia od zwykłych wyjść do klubów przez quizy ze zna­jo­moś­ci serb­skiej his­torii, zwiedzanie podzie­mi forte­cy, zagraniczne wyjazdy czy mara­ton pol­s­kich filmów J Udało mi się poz­nać naprawdę intere­su­ją­cych ludzi z całej Europy, którzy w dużej mierze przy­czynili się do tego, że mój pobyt w Nowym Sadzie wspom­i­nam świet­nie jako pełen nowych przygód i wyzwań. Poz­nałam też wielu Ser­bów, który zgod­nie z tym co słysza­łam przed przy­jaz­dem są naprawdę gościn­ni, pomoc­ni i serdeczni. Udało mi się zre­al­i­zować cały pro­gram i wszys­tkie zal­iczenia wpisane do mojego LA, wszys­tko zostało mi również zal­ic­zone w Polsce. Mój wyjazd oce­ni­am na świet­ny i zde­cy­dowanie Nowy Sad stał się dla mnie wyjątkowym miastem, które od powro­tu pole­cam każde­mu na wymi­anę czy po pros­tu na wakac­je i które z pewnoś­cią chcę jeszcze kiedyś odwiedz­ić. „

„Miejsce wymi­any : Uni­w­er­sytet w Nowym Sadzie, Ser­bia

Język: ang­iel­s­ki
Kierunek: Stom­a­tolo­gia

Uczel­nia bard­zo przy­jaz­na stu­den­tom. Po przy­jeździe duża pomoc ze strony Uczel­ni w sprawach orga­ni­za­cyjnych (pomoc w znalezie­niu mieszka­nia, ułatwiona komu­nikac­ja z nauczy­ciela­mi aka­demicki­mi). Na stom­a­tologii dużo zajęć prak­ty­cznych, lekarze bard­zo mili i pomoc­ni. Z uwa­gi na upały zaję­cia zaczy­na­ją się wcześnie rano. Nowy Sad jest bard­zo spoko­jnym miastem. Mieszkań­cy jak­by zatrzy­mani w cza­sie, jed­nak wcale nie nudne. Przepełnione restau­rac­je i kaw­iarnie od rana do późnego wiec­zoru tęt­nią życiem. W ciepłe dni przy­jem­nie jest odpocząć na plaży nad Duna­jem czy prze­jść się na spac­er do twierdzy Petrovaradin. Prak­ty­cznie wszędzie moż­na bez zmęczenia dojść na piechotę. Jedze­nie jest pyszne i tanie, dużo sklepów i barów z przekąska­mi czyn­nych 24h/dobę. Ogrom­ną zaletą wymi­any jest poz­nanie innej kul­tu­ry, możli­wość zwiedza­nia Europy (pole­cam wycieczkę po Bałkanach na koniec semes­tru, bądź wypad na week­end do Budapesz­tu, Timisoary czy Bel­gradu). Wymi­ana daje także możli­wość zawar­cia wielu nowych zna­jo­moś­ci (stu­den­ci z każdego zakąt­ka świa­ta) czy pod­szkole­nia języ­ka ang­iel­skiego, a także możli­wość nauczenia się pod­staw serb­skiego. Minusów jest niewiele, trze­ba poświę­cić trochę cza­su na zor­ga­ni­zowanie planu zajęć. Po przy­jeździe moż­na wyna­jąć mieszkanie na por­talu Airbnb na kil­ka dni i najlepiej szukać mieszka­nia na dłuższy okres już na miejs­cu. Jeżeli chodzi o trans­port naj­tańsza opc­ja to autokar do Budapesz­tu i stamtąd pociąg do Nowego Sadu. Moż­na również przy wcześniejszym zakupie znaleźć tanie bile­ty samolo­towe z Budapesz­tu. Możli­wa również opc­ja lotu z Bel­gradu. Serdecznie zachę­cam do wyjaz­du.”

„Raport z Eras­musa w Nowym Sadzie w Ser­bii

Dojazd: trochę trud­ny, bo jest to dosyć daleko, a jeśli chodzi o połączenia lot­nicze, to są loty z Warsza­wy do Bel­gradu, ale ilekroć sprawdza­łam, to decy­dowałam się na inna opcję, bo były dro­gie. Zazwyczaj jechałam flixbusem z Warsza­wy do Budapesz­tu (12h) i później pociągiem z Budapesz­tu do Nowego Sadu (7h).

Mias­to: Bard­zo przy­jemne, wystar­cza­ją­co duże, żeby było w nim co robić, ale jed­nocześnie nie czuć w nim tego pędu charak­terysty­cznego dla dużych miast, jest spoko­jnie. W więk­szość miejsc chodz­iłam pies­zo, ale w razie potrze­by wszędzie da się dojechać komu­nikacją miejską. Jeśli chodzi o jakieś dal­sze wyjazdy, to nie jest jakoś super sko­mu­nikowane z inny­mi mias­ta­mi, zazwyczaj najpierw trze­ba się dostać do Bel­gradu, ale to nie jest prob­lem – jest mnóst­wo auto­busów i kil­ka pociągów codzi­en­nie. Na początku naszego poby­tu w Nowym Sadzie sza­lała zima, która w niczym nie ustępowała pol­skiej mroźnej zimie, więc mias­to wydawało nam się zbyt spoko­jne i jakieś takie wylud­nione, ale później, jakoś pod koniec mar­ca, nas­tała wios­na, a po niej bard­zo szy­bko lato i upały (już od maja i praw­ie cią­gle było około 30 stop­ni!)

Zak­wa­terowanie: Wraz z dwiema koleżanka­mi z UME­Du wyna­j­mowałyśmy mieszkanie, było nam dość trud­no je znaleźć, nie do koń­ca wiedzi­ałyśmy gdzie i jak szukać, ale pomogła nam Pani Dubrav­ka, która dała nam kon­takt do agencji nieru­chomoś­ci, w której, jak się wcześniej dowiedzi­ała, mieli na wyna­jem mieszkanie 3‑pokojowe, niezbyt nowoczesne, ale schludne i nieprzekracza­jące założonego przez nas budże­tu, a co najważniejsze- w dobrej lokaliza­cji, bo blisko cen­trum i 20–25 min­ut pies­zo od uczel­ni.

Załatwian­ie spraw w Sekre­taria­cie dla stu­den­tów anglo­języ­cznych z panią Dubravką oraz w Biurze Współpra­cy Między­nar­o­dowej: Nie miałyśmy wielu spraw do załatwia­nia, ale jeśli chodzi o pod­pisanie doku­men­tów i udzielanie nam niezbęd­nych infor­ma­cji, to zawsze moż­na było na pracu­jące tam oso­by liczyć. Na początku, co nas mile zaskoczyło, pra­cown­ik Sekre­tariatu oprowadz­ił nas po kam­pusie, poopowiadał o uczel­ni. Na początku naszego poby­tu odbyło się też uroczyste spotkanie władz uczel­ni ze stu­den­ta­mi zagraniczny­mi, na którym nas ofic­jal­nie pow­i­tano, był poczęs­tunek i roz­dali nam gadże­ty z logo uczel­ni. Mieliśmy powiedzieć coś o nas i o naszej uczel­ni, była nawet telewiz­ja, było bard­zo śmiesznie i bard­zo miło J

Uczel­nia, jakość ksz­tałce­nia: Ogrom­nym plusem było to, że wszys­tkie szpi­tale, w których miałam zaję­cia zna­j­dowały się na tere­nie kam­pusu, więc do wszys­t­kich miałam jed­nakowo blisko, co ma duże znacze­nie przy szuka­niu mieszka­nia. Budyn­ki szpi­tali i ich wyposaże­nie mniej lub bardziej nowoczesne, zależy z którym łódzkim szpi­talem porów­nać, ogól­nie to widać, że jest bied­niej, ale nie były to drasty­czne różnice. Jeśli chodzi o jakość ksz­tałce­nia, to nie mogę ocenić jej jed­noz­nacznie pozy­ty­wnie. Z jed­nej strony, gdy zaję­cia się odby­wały, to prowadzą­cy byli do nich przy­go­towani i, poza nieliczny­mi wyjątka­mi, posługi­wali się naprawdę dobrym ang­iel­skim, ale z drugiej strony to te zaję­cia nie zawsze odby­wały się według planu. Przez kil­ka dni na początku nie mieliśmy zajęć, ponieważ panowała epi­demia grypy, zdarza­ło się też, że zaję­cia były odwoły­wane w ostat­niej chwili. Sem­i­nar­ia zazwyczaj odby­wały się planowo, ale jeśli chodzi o część prak­ty­czną zajęć, to zdarzyło się, że odsyłali nas do domu, bo był tylko jeden lekarz i aku­rat zaj­mował się on dość liczną grupą stu­den­tów serb­s­kich albo nie było żad­nego lekarza, który mógł­by się zająć stu­den­ta­mi. Braku dobrych chę­ci z pewnoś­cią nie moż­na im zarzu­cić, ale to, jak wiado­mo, nie zawsze wystar­cza. Widoczne były prob­le­mu związane z orga­ni­za­cją pra­cy na poszczegól­nych odd­zi­ałach, braka­mi kadrowy­mi itp…czyli trochę jak u nas, ale jed­nak bardziej. Jeśli część prak­ty­cz­na się odby­wała, to zawsze byłam z niej zad­owolona, bo chcieli nam dużo pokazać i dużo nas nauczyć. Żałowałam jedynie, że nie znam serb­skiego, bo pac­jen­ci bard­zo rzad­ko mówili po ang­iel­sku i zawsze na internie i der­ma­tologii potrze­bowałam tłu­macza, ale na szczęś­cie mogłam liczyć na pomoc tamte­jszych stu­den­tów J Wykład­ow­cy bez prob­le­mu udostęp­niali nam prezen­tac­je z zajęć.

Pod­sumowanie: Wyjazd oce­ni­am pozy­ty­wnie. Bard­zo się cieszę, że zde­cy­dowałam się na wyjechać, ale uważam, że Nowy Sad nie jest wymar­zoną lokaliza­cją dla każdego stu­den­ta marzącego o Eras­musie. Jeśli ktoś potrafi sobie orga­ni­zować czas wol­ny we włas­nym zakre­sie i uczyć się bez narzu­conego pro­gra­mu (w Nowym Sadzie zazwyczaj było tak, że po pros­tu odby­wały się egza­miny na koniec semes­tru, a w ciągu semes­tru nie byliśmy zoblig­owani do nau­ki, co może być prob­lematy­czne, jeśli ktoś nie jest dobrze zor­ga­ni­zowany, bo jed­nak egza­miny koń­cowe zdać trze­ba) to na pewno będzie zad­owolony.  Jeśli ktoś liczy na wyższą niż w Łodzi jakość ksz­tałce­nia i niesamow­ity rozwój naukowy albo odwrot­nie, że będzie prowadz­ił sza­lone Eras­mus life (w stereo­ty­powym uję­ciu :D) to może się trochę rozczarować. Jeżeli jed­nak ktoś chce spróbować czegoś nowego, poz­nać nową kul­turę, lubi podróżować, chce trochę odpocząć od rutyny życia w Łodzi i mieć więcej cza­su na rozwój oso­bisty, to wyjazd do Nowego Sadu z pewnoś­cią spełni jego oczeki­wa­nia. „

„SPRAWOZDANIE

Nowy Sad to przy­jemne, kos­mopoli­ty­czne mias­to. Będąc pon­ad dwukrot­nie mniejszym od Łodzi, nie wywołu­je uczu­cia zagu­bi­enia i samot­noś­ci. Jego nieza­przeczal­nym walorem jest Dunaj oraz położe­nie w sąsiedztwie Twierdzy Petrovaradin, z której rozpościera się piękny widok na rzekę i mias­to.

Kosz­ty utrzy­ma­nia są podob­ne jak w Polsce, co dodatkowo pod­nosi atrak­cyjność Nowego Sadu.

Jeśli chodzi o samą uczel­nię – jej poziom nie jest wybit­nie wyso­ki, jed­nak jeśli komuś nie braku­je ambicji i zapału, może się wiele nauczyć. Wykład­ow­cy są pomoc­ni i sym­pa­ty­czni; więk­szość z nich zna ang­iel­s­ki na wystar­cza­ją­cym poziomie, aby się z nimi dogadać. Zaję­cia prze­b­ie­ga­ją w luźnej, bezstre­sowej atmos­ferze; zazwyczaj składa­ją się, tak jak u nas, z częś­ci teo­re­ty­cznej i prak­ty­cznej.

Pod­sumowu­jąc, Eras­mus w Nowym Sadzie to z pewnoś­cią dobry wybór. Pół roku spęd­zone w Ser­bii pozwala bowiem odkryć inną kul­turę, poz­nać atmos­ferę, panu­jącą na innej uczel­ni medy­cznej oraz jed­nocześnie zal­iczyć kole­jny rok studiów.”

godło Polski

Uni­w­er­sytet Medy­czny w Łodzi
Ale­ja T. Koś­ciusz­ki 4
90–419 Łódź
NIP 7251843739
REGON 473073308

BIP